„To co dziś jest rzeczywistością, wczoraj było nierealnym marzeniem”
Paulo Coelho
Wyszłam z łazienki pewnym krokiem. Idąc do szafki zauważyłam że stoi tam Jayson.
-O widzę że poszłaś do łazienki się przespać. Gdzie się podziały worki pod oczami?
-Ty się tak nie śmiej, to była długa noc.
-No dobra, dobra. A tak szczerzę wyglądasz ślicznie – uśmiechnął się do mnie
-Dzięki. –odwdzięczyłam się uśmiechem – Co tak właściwie chcesz?
-Obiecałaś mi że pogadamy –powiedział z łobuzerskim uśmiechem
-No tak –uśmiechnęłam się –to słucham
-Pamiętasz jak chciałem żebyś opowiedziała mi o tej szkole- kiwnęłam głową
-Dopytywałeś się wtedy o legendy czy coś takiego- zamyśliłam się na kilka sekund –i jeszcze o… o sekretne przejścia, tunele i takie tam
-No właśnie.
-I co? Bo nie rozumiem za bardzo
-Znalazłem stare plany szkoły - posłał mi kolejny uśmiech- no nie patrz na mnie jak na głupiego. Poczekaj to ci wszystko wyjaśnię- wróciłam do wyjmowania książek z szafki –Wiem że znasz tą szkołę doskonale, pomyślałem że moglibyśmy po szkole się spotkać i zerknąć na te plamy.
-No nie wiem, a poza tym co ci to udowodni? Że ta szkoła jest jak jakiś zamek? Że ma niesamowicie dużo sekretnych przejść? Że ma swoją niesamowitą historie, która jest zwykłą baśnią?
-To będzie świetna zabawa
-Nie jestem pewna chociaż to kusząca propozycja. Gdzie masz te plany?
-W mojej szafce
-No dobra, to może po szkolę u mnie?
-Ok. Moglibyśmy zostać po lekcjach, jako dyżurni i poszukać jeszcze jakiś legend i takich tam.
-No niech ci będzie.
Nagle zadzwonił dzwonek.
-No to ja lecę na lekcję.
-Ej. Zapomniałaś jesteśmy w tej samej klasie.
-No tak. Przepraszam, już ci mówiłam że dzisiaj nie spałam.
-Racja. Mogłabyś mi powiedzieć czemu?
-No nie wiem. Nie lubię wracać opowiadać o tych snach.
-Nie zrobisz dla mnie wyjątku?
-No zrobię. –uśmiechnęłam się- O ostatnio śni mi się czarna postać. Te sny są jak horror! Zazwyczaj budzę się z krzykiem, jednak dzisiaj Dick musiał oblać mnie wodą żebym się obudziła. To wszystko wydaję się takie realne. Wiem że to śmieszne, ale boję się tego.
-Ej, nie ma czego to tylko sny.
-Dzięki.
-Za co?
-Za to że się ze mnie nie śmiałeś, nigdy nie jestem przy tobie spięta, czuje się taka szczęśliwa.
Chciałam iść prosto, kiedy Jayson chwycił mnie za ramię i pociągną w swoją stronę. Zaśmiał się krótko i poprowadził mnie do naszej ławki w klasie. Kątem oka dostrzegłam Sarah, Nicol i Lolę, wpatrywały się w nas z wielkimi oczami. Zasiedliśmy szybko w naszej ławce. Nauczyciel nie zwrócił na nas najmniejszej uwagi. Był zajęty prowadzeniem lekcji. Przez większość lekcji się do siebie nie odzywaliśmy. Raz zamieniliśmy ze sobą kilka słów na temat planów szkoły. Chciałam się dowiedzieć z kąt je ma jednak nic mi nie chciał powiedzieć. No cóż musiałam się pogodzić z tym że wszyscy mają przede mną sekrety. Od dłuższego czasu ukrywałam w sobie gniew, nie wiedziałam tylko ile jeszcze wytrzymam. Złość toczyła ze mną zaciętą walkę, jednak nie mogłam jej pozwolić na wygraną. Wiedziałam że długo już tak nie wytrzymam. Chciałam się poddać, przerwać walkę, nie chciałam już toczyć wojny z samą sobą. To było męczące. Starałam skupić myśli na czym innym, na próbach do konkursu. Były już dwie, ponieważ nauczycielka zwolniła mnie dwa dni pod rząd z ostatnich lekcji. Według niej spisywałam się doskonale.
Czas się niemiłosiernie dłużył, a ja nie umiałam już walczyć- nie miałam siły. A może się bałam? Tylko czego? Może to tłumiony we mnie gniew był przyczyną koszmarów. Postanowiłam że go z siebie wyrzucę, tylko jak? Nie umiałam zrobić tego przy Jaysonie. On działał na mnie jak lek uspakajający. Nie potrafiłam być na niego zła, a jednak- jednak gdzieś tam w środku byłam. Bałam się na nim wyładować? Może. Przecież gdybym to zrobiła on mógłby zniknąć z mojego życia. Mogłam nie czuć się już taka bezpieczna, szczęśliwa jak w jego obecności. Nie znałam go. A jednak mi na nim zależało.
I końcu zadzwonił ostatni dzwonek, oznajmiający koniec lekcji. Nie mogłam się go doczekać. Miałam zostać z Jaysonem po lekcjach i poszukać informacji, legend o szkole. Nie traktowałam tego poważnie, dla mnie była to tylko zabawa. Wpatrywałam się jak inni wsiadają do autobusów szkolnych. Dzień był słoneczny a na niebie nie było ani jednej chmurki. Autobusy odjechały a ja nadal stałam przy oknie wpatrując się w przestrzeń. Rozmyślałam jak to będzie, miałam całe popołudnie spędzić z osobą, o której nic nie wiedziałam. Nie wiedziałam z kąt przyjechał, gdzie się urodził, co go interesuje. Nadarzyła się świetna okazja aby się tego dowiedzieć, jednak nie wiedziałam czy zdołam się zapytać go o cokolwiek z tych rzeczy. Naszym celem było znaleźć informację o szkolę. Nie wiem ile stałam wpatrując się w parking, ale musiałam się szybko otrząsnąć. Na początek wzięłam torebkę i poszłam odnieść książki do szafki. Jayson w tym czasie poszedł prosić dyrektora o pozwolenie, abyśmy zostali w szkolę. Nagle ktoś uniósł mnie lekko w górę. Pisnęłam. Był to Jayson. Uśmiechnął się do mnie łobuzersko.
-Zwariowałeś? –powiedziałam
-Może tak, może nie- powiedział i posłał mi kolejny uśmiech.
-No to chodźmy zanim wymyślisz coś jeszcze
-No to idziemy
Szedł przodem, co chwila oglądał się przez ramię czy się nie zgubiłam, a może uciekłam. Prowadził mnie aż do piwnicy. Byłam tu już kilka razy, ponieważ ty prowadzone były zajęcia nadobowiązkowe. Oraz zostawało się tu za karę. Przystanęliśmy przed ścianą.
-No jesteśmy –poinformował mnie z uśmiechem
-Jak to jesteśmy?- wykrztusiłam zdezorientowana – Bo jak na razie widzę przed sobą ścianę.
-Poczekaj chwilkę
Wpatrywałam się w niego osłupiała. Zrobił krok do przodu, ja postanowiłam nie ruszać się z miejsca. Wyciągnął rękę w stronę ściany i postukał w nią, wypowiadając przy tym niezrozumiałe dla mnie słowa. Jayson zrobił krok do tyłu i w tym samym momencie ściana znikła. Byłam w szoku. Kolejne niesamowite zjawisko. A co to znaczyło? Nowe zjawisko nowy sekret. Miałam nadzieje że Jayson mi to wszystko wytłumaczy. Chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą. Zastanawiałam się co to za czuły gest z jego strony.
-I jak?- zapytał się
-Gdzie… yy… jesteśmy?- wyjąknęłam
-To akurat sekret, ale przyszliśmy tu po to aby poszperać w książkach- poszukać jakiś legend –odpowiedział, o ile dało nazwać się to odpowiedzią
-No niech ci będzie- powiedziałam- a mógłbyś odpowiedzieć na moje pytania?
-Tak, ale jeżeli uznam że odpowiedzi nie powinnaś znać, to nie odpowiem.
-Zgoda.
W pomieszczeniu było strasznie ciepło. Jayson oświecił światło i zauważyłam że pokój niewiele się różni, od tego u mnie w domu. Na półkach stały książki, podeszłam ostrożnie spojrzeć na tytuły. Nie były o magii. Znajdowały się tam takie tytuły jak: ”Historia szkoły”, „Szkoła pełna tajemnic” i takie tam. Obróciłam się o sto osiemdziesiąt stopni i zobaczyłam że Jayson stoi za mną. Uśmiechał się promiennie. Odwzajemniłam uśmiech i przeszłam przez pokój. Nie było tam wielkiego kotła za to stał kolejny regał. Poukładane były na nim stare, zakurzone pergaminy zwinięte w rulon. Nie miałam odwagi wziąć nawet jednego do ręki, chociaż byłam ciekawa co jest na nich zapisane. Rozglądałam się po pokoju z szeroko otwartymi oczami. Nie chciałam przegapić najmniejszego szczegółu. Przecież mogłam się tu już nigdy nie znaleźć.
-Miałaś mnie o coś pytać –przerwał ciszę Jayson
-No tak –uśmiechnęłam się- to pytanie numer jeden… Z kąt przyjechałeś?
-Dzisiaj do szkoły? Z domu –zaśmiał się- a jak rozmawiamy tak serio przeprowadziłem się z Paryża.
-I tak dobrze mówisz po angielsku?
-Urodziłem się tutaj… w Londynie. Moi rodzice podjęli decyzje o przeprowadzce miesiąc po moim urodzeniu. Od samego początku uczyłem się angielskiego, nigdy nie lubiłem mówić po francusku. –przerwał widząc moją minę – Tak wiem to piękny język, jednak mi osobiście podoba się angielski. Francuskiego używałem tylko wtedy, kiedy musiałem.
-No a twoje zainteresowania?
-Lubię sport, należę do drużyny może przyszłabyś kiedyś na mecz? Gram też na gitarze tak jak ty.
-Z kąt wiesz że gram na gitarze?
-Lola mi powiedziała –odpowiedział mi z uśmiechem
-No tak. Czemu się nie domyśliłam
-A co z tym meczem?
-A kiedy jest?
-Za dwa tygodnie, w sobotę
-Ok. Pojawię się.
-No a teraz zabierajmy się do roboty.- powiedział z uśmiechem
Zaczęliśmy ściągać z półek książki i zakurzone pergamin. W sadzaliśmy wszystko do mojej torby i plecaka Jaysona. Przeglądałam po kolei wszystkie księgi, aby wiedzieć czy się nam przydadzą, czy też nie.